Strony

wtorek, 31 maja 2011

francuski PIT

w niedziele usiadlam do kompa, i zalogowalam sie na stronie dzieki, ktorej rozliczylam nas z tutejszym urzedem skarbowym. Jestem rada, ze w tym kraju, mozna dokonac tej rzeczy, miedzy innymi w taki sposob! Droga tradycyjna, papierowa rowniez istnieje, i w naszym regionie termin przesylania rozliczen papierowych minal wlasnie wczoraj, czyli 30.05. jak chyba w kazdym kraju - o polnocy. Internetowo moglismy poczekac z rozliczeniem do 23 czerwca, ale.. po co czekac, im szybciej tym lepiej, juz mam to z banki :) No wlasnie, bo za rozliczenie w naszym domu, biore sie ja, zreszta za wszystkie inne faktury i wypelnianie wszelkich innych formularzy i deklaracji rowniez biore sie ja... i robie to, bo: nie sprawia mi to zadnych trudnosci i co najwazniejsze, sprawia mi to po prostu przyjemnosc :)
Jak juz pisalam jakis czas temu, w PL nie bylam w stanie wypelnic zadnego PITu, oprocz wpisania swoich danych osobowych, oraz numeru podatnika, cala reszte oddawalam w rece mojej cioci, ktora siedziala w tym po uszy i z tego co widzialam, sprawialo jej to radosc! Tutaj natomiast, w momencie kiedy wyjmuje ze skrzynki pocztowej nasze zneznanie podatkowe, w ktorym wpisane sa juz zarobki mojego R. nie czuje niecheci, czy irytacji. Robie sobie dobra kawe, biore do reki zaswiadczenie o zarobkach mojego R z grudnia poprzedniego roku i sprawdzam kwote, ktora widnieje juz w formularzu. Jak wiadomo, w poprzednim roku moj R zmienial prace wiec musialam wziac 2 zaswiadczenia, ostatnie z poprzedniego miejsca pracy i to z miesiaca grudnia. Zsumowalam te kwoty i sprawdzilam, ze wszystko sie zgadza w formularzu. W tym roku dopisalam rowniez odpowiednia ilosc godzin przepracowanych przez R. na pol etatu, bo to tez wazne! A na koniec wpisalam swoj dochod, ktory jakby nie patrzec mialam dzieki temu, ze bylam na stazu. Wpisalam rowniez kwote alimentow, ktore R placi co miesiac, i ot to by bylo na tyle!
Potem sprawdzilam wszystko jeszcze jeden raz, a kiedy wszystko sie zgadzalo moglam jeszcze dorzucic wszystkie dane konta bankowego, na ktore jakby co zostanie przelana kwota zwrotu podatku. Gdybym nie podala tych danych zwrot podatku - jesli taki bedziemy miec, bo w sumie tego nie wiem :) - zostanie wyslany pod postacia czeku, ktory bedzie mozna zdeponowac w banku, w ktorym mamy konto.
Jak widac wiec, proces wypelniania zeznania podatkowego jest prosty, przyjemny i szybki... nawet kawa nie zdazyla mi wystygnac :)

A tak z innej beczki, to mam maly dylemat... chce kupic zamrazarke, a moze nowa lodowke z zamrazarka?? Jak do tej pory mam mala lodoweczke, w ktorej zamrazalniczek jest rownie wielkosci mikro :)i niewiele sie w nim miesci..
Co polecacie?? Sama zamrazarke czy lepiej 2 w 1? Ja jestem w kropce, choc w sumie skladam sie do tej opcji 2 w 1... no ale musze cos kupic szczegolnie, ze znow jestem na stazu i jednak jakas kase z tego mam... z poprzedniego stazu mam pralke, no to teraz czas na lodowke, czyz nie? ;)))

środa, 11 maja 2011

Jasna cholera nic tu nie pisze!

Tak sie wciagnelam w gre na fejsie, oraz w zycie na zywca, ze czasu na bloga nie mam, a i jakos tak kiszkowato mi sie pisze cokolwiek.
A powinnam, bo jak z bicza strzelil, przelecial 1. rok zycia w Alzacji... we Francji, ktora wydaje mi sie w tym regionie jak najmniej francuska... a w sumie juz troche tej Francji widzialam... poza tym przelecialy 4 lata pozycia z moim R. ... minelo 5 lat od rozwodu z exemmmm i 3,5 roku w innym kraju.

Musze powiedziec, ze jesli chodzi o moja skromna osobe, to pobyt w Alzacji wychodzi mi na korzysc, a wszystko to dzieki polozeniu geograficznemu tej jakby nie patrzec pieknej krainy. Alzacja sasiaduje z Niemcami oraz ze Szwajcarami co za tym idzie reegion dosc bogaty jest nie tylko w wino i sery, ale i w kase! :) Dzieki temu jest wiecej mozliwosci zarobienia, choc ja jak do tej pory korzystam ze stazy zawodowych oraz nadal sie ucze za co region alzacki oczywiscie mi placi! Nie sa to jakies nieslychane kokosy, choc mam tzw pelen etat czyli 35h tygodniowo, ale na waciki wystarczy :P wlasnie jestem w trakcie zastanawiania sie czy lepiej kupic sobie nowa lodowke wraz z zamrazarka, czy zostawic sobie mala lodoweczke, a zakupic wieksza zamrazare... w koncu lato za progiem, a nawet dobija sie juz do okien...i musze kupic cos takiego, a skoro do sierpnia jestem na wikcie "panstwowym" to trzeba to wykorzystac i zakupic sprzet AGD, ktorego mi brakuje! :) Hmmm a moze kupie i to i to?
Poza tym Alzacja sprawila, ze czuje sie lepiej pschicznie, choc serce mnie boli, ze moj R. zapieprza wiecej, i jakos nieslychanie wiecej kasy z tego nie ma... on tez zamierza wyrwac sie w poszukiwaniu pracy w Szwajcarii... niewatpliwie sie to bardzo oplaca, a od z domu do centrum Bazylei mamy jakies 40 min drogi samochodem... wiec nie jest zle, tym bardziej, ze np. teraz na najblizsza budowe musi dojezdzac rowniez 1 godzine!! Nie ma co tez ukrywac, ze zmiana klimatow w jakich pracuje wyszla by mu niewatpliwie na zdrowie - takze to psychiczne!
Coz bym mogla jeszcze dorzucic, by wyszlo mi z tego jakies male podsumowanie tego czasu na nowych alzackich smieciach... moze to, ze stalam sie jeszcze bardziej smielsza, jestem bardziej optymistycznie nastawiona do zycia, w sumie ogolnie rzecz ujmujac jestem szczesliwa... choc w sercu wraz z uplywajacym czasem czuje dziwna pustke po tej przeprowadzce, po prostu brakuje mi tej, jednak juz m o j e j polnocy FR.

Jesli chodzi o rozwod z exemmm i pozycie z moim R. - czuje, ze jest dobrze, i nie zaluje zadnej chwili, ktora dokonala sie juz w moim zyciu, choc czasami bylo tak, ze trzewia mnie palily, mozg rozsadzalo, a oczy wyplakaly tyle lez, ze juz wiecej nie moglam z nich nic wycisnac. Znam tez dobrze poczucie pustki w umysle i w ciele... wiem tez, ze wlasnie takie chwile sa w zyciu niezwykle potrzebne, po to by odczuc i zrozumiec, po co sie zyje, po to by poczuc swiadomie samego siebie, by dotrzec do tych granic, ktore wydaja nam sie juz nie do wytrzymania, a jednak je wytrzymujemy... okazuje sie przeciez, ze tak wiele mozemy zniesc; noszenie tych ciezarow jest proporcjonalne do ilosci szczescia, ktora mozemy przyjac i niesc... w koncu w naturze wszystko jest w rownowadze, i mysle, ze nawet najwieksze kataklizmy tego nie zmienia... przynajmniej dopoki ja zyje ;)

Mysle, ze moge jeszcze smialo powiedziec, ze nie czuje, ze w tym kraju
e m i g r a n t k a czuje sie o b y w a t e l k a
choc nie posiadam obywatelstwa FR (a zamierzam cos zaczac robic w tym kierunku by to zmienic) moze to kwestia tego, ze nie mam kompleksow, czuje sie pelna! Moze to dlatego, ze po prostu Polska jest od wiekow w Europie, a i mam dobrze poukladane w glowie dzieki szkole, rodzinie, no i nie ma co sciemniac zasob mojej podstawowej wiedzy szkolnej zdecydowanie przewyzsza poziom wiedzy tubylcow! Jednak najwazniejsze jest chyba jednak to, ze po prostu wierze w siebie!

I to chyba byloby na tyle... a jak mi sie cos przypomnij, to na pewno o tym napisze... o w sumie juz mi sie cos przypomnialo!
Gruba sie zrobilam w tej Alzacji! I za cholere nie potrafie tego zmienic!! A bardzo bym chciala! :))