Jestem sama.
R. pojechal do Niemiec odwiezc swojego Syna. Wroci dzis po poludniu.
Kiedy tylko odjechali, zabralam sie za sprzatanie. Robilam wszystko zeby jak najmniej bolala tesknota. Wyplakalam przy tym morze lez...potem obejrzalam wszystkie czesci Harrego Pottera, byle nie myslec! Cholernie meczy mnie teraz to, ze nie moge zasnac. Zapodalam sobie piwo, myslalam, ze pomoze ale jak na razie zadnego efektu nie obserwuje...moze za malo go wypilam, bo tutejsze piwo jest w butelkach o pojemnosci 250 ml...
Zle mi jest i tyle... tesknie za slubnym i za jego synem... wiedzialam, ze tak bedzie...zawsze tak jest...
W noc z niedzieli wielkanocnej na poniedzialek przegadalam temat dziecka z moim mezem. Prawde mowiac pierwszy raz przeprowadzilam z nim taka rozmowe, i jestem szczesliwa, ze w koncu na to sie zdobylam...a nie bylo mi latwo! Wydawalo mi sie bowiem, ze dla niego ta sprawa jest zamknieta. Mylilam sie jednak... powiedzial mi, ze dobrze wie, ze chce miec z nim dziecko i, ze to rozumie, a jego raczej obojetne podejscie do tematu "posiadania" kolejnego potomstwa spowodowane bylo przede wszystkim wygoda, jednak... jesli bylabym w ciazy wszystko by sie zmienilo, bo dziecko kochalby od poczatku, szczescie by go rozpieralo, dbal by o mnie kiedy bylabym w ciazy i zrobilby wszystko zeby wszystko bylo dobrze. Poza tym - tutaj mnie zaskoczyl - czytal w internecie na temat IVF, i jesli tylko zdobede sie znow na to, by sprobowac to on sie na to zgadza!!! Caly czas powtarzal, ze kocha mnie nad zycie, i bedzie szczesliwy kiedy sie uda, i zebym pamietala, ze nie jestem sama z tym, zebym nie bala sie z nim rozmawiac o moich lekach i obawach wszak jest po to zeby mnie wspierac!! Przy tym wszystkim czulosci mi nie szczedzil!!
Prawde mowiac od tej rozmowy czuje sie znacznie lepiej psychicznie. Popadlam w lekka euforie, ktora na szczescie juz mija ;) nie chce sie nakrecac...musialam wlaczyc troche rozsadku zeby nie zwariowac ze szczescia ;) moj zwiazek ze slubnym jakos inaczej wyglada... a moze to ja inaczej na to patrze. Sama nie wiem.
W kazdym razie od tego czasu znalazlam juz w sieci klinike, ktora zajmuje sie nieplodnoscia i jest w moim miescie...teraz musze zdobyc sie na odwage zeby zrobic kolejny krok do przodu czyli dowiedziec sie szczegolow. Z tego co wiem, we Francji sztuczne zaplodnienie jest refundowane w calosci, trzeba tylko spelnic kilka warunkow jednym z nich jest to, ze trzeba byc w zwiazku malzenskim... reszte jednak musze wnikliwie sprawdzic, a o to poprosze moja bratnia dusze, bo ona sama juz mi to proponowala jak tylko sie poznalysmy :) jej wywiad bywa nieoceniony :D
Hmmm zatem moze jeszcze nie wszystko stracone... bardzo dluga droga przede mna, przed nami... jednak teraz wiem jak to jest kiedy zyje sie nadzieja.
Pomimo tego, ze jest jak jest i w sumie nie wiadomo jak bedzie, to ... jestem szczesliwa!
...a teraz sprobuje zasnac w pustym lozku... juz za kilkanascie godzin znow wtule sie w czule objecia mojego meza... jednak przy nim zasypia sie najlepiej.
Przeczytałam i pomyślałam: bo my się nie boimy powiedzieć - my się boimy usłyszeć...
OdpowiedzUsuńOpłacało się :).
Witaj Maju:)
OdpowiedzUsuńMiło Cię czytać ponownie:) Coś się na wiosnę dzieje ze ślubnymi bo mółj też zrobił się jaki inny:) U nas też pojawił się temat Dzidiusia, moj mężuś dojrzał do tego żeby być tatą.
życzę Tobie szczęścia i powodzenia i dzidziusia.
Pozdrawiam
Bellis, masz racje w 100%!!! Kobiety to jednak inne mechanizmy uzycia maja ;)
OdpowiedzUsuńBuziolki!
Justynko witaj Kochana :))
OdpowiedzUsuńJa pisze ostatnio tylko wtedy kiedy mnie natchnie, dlatego mam takie dlugie przerwy wnadawaniu, a poza tym jakos dzieje sie tyle roznych rzeczy dookola, ze nie mam czasu na to, by usiasc i jakos wszystko ladnie, pieknie napisac...a w ogole to chyba mi sie troche nie chce :)
Ciesze sie, ze Mezus dojrzal, teraz macie juz z gorki ;) Powodzenia Moja Droga i tez trzymam kciuki :))) Pozdrowionka sloneczne :))
Pięknie !!! :)))) Maju ja myślę, że będzie dobrze i że wszystko się potoczy też dobrze ,....Ja w to wierzę !!:))))) buziaki i ściskam Cię mocno*******************
OdpowiedzUsuńTeż piszę raczej okazjonalnie. To chyba ta wiosna tak rozleniwia...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja się będę modlił żeby ci się udało. na pewno będzie dobrze. A z piwem to startuj od razu do sześciopaka.
OdpowiedzUsuńcasa
dzieki Dionus :) ale zobaczymy co z tego wyjdzie, jak na razie nie mam do tego glowy. Zaleglam w lozku z odmiedniczkowym zapaleniem nerek, od wtorku sie z tym bujam. Na szczescie temp mnie juz odpuscila, za to katar sie przypaletal, no i boli mnie paskudnie. No ale obaczymy jak bedzie po 14 dniach brania antybiotyku, oby tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńJustys - bo wiosna jest po to y sie nia cieszyc a nie siedziec przed kompem :))
Casa - dziekuje Ci jak nie wiem co :))) a co do piwa...tak na serio to kiepawy pomysl zeby zasypiac na piwie, w koncu potem leb strasznie moze bolec, wiec jakby co to ja nadal pozostaje przy jednej.... ale butelce nie zgrzewce ;)
Pozdrowka kochani :*
Najtrudniej to zacząć, teraz powinno być lepiej. Skoro razem podobnie myślicie. Życzę powodzenia Majeczko.
OdpowiedzUsuńkacper
wiesz, Maju... mało wiem, ale opierając się na tym, co wiem, to myślę, że R. jest gość na poziomie, więc powinno być ok, bez względu na rozwój sytuacji...
OdpowiedzUsuńa te francuskie piweczka w ćwiartkach? może i praktyczny pomysł, ale mi jakoś nigdy nie podchodził :)))...