Wrocilismy na "swoja polnoc" z weekendowego pobytu w Alzacji.
Zal mnie cos sciska, chyba sie zzylam i zasymilowalam ogolnie rzec ujmujac z calym klimatem "mojej" polnocy.
Kilka rzeczy musze Wam powiedziec natychmiast, mianowicie wyjazd okazal sie bardzo owocny. Tzn. R. podpisal kontrakt, fakt, ze w nim troche glupot napisali - na szczescie jutro maja go poprawic i wyslac go mailem. Moj malzonek jeszcze nie czuje tego co bedzie robic, bo jak stwierdzil bedzie sie musial troche poduczyc, no ale jego nowy szef powiedzial, ze liczy na niego i, ze w niego wierzy... tym samym wyjscie R. nie ma ;) Nie ma co sciemniac najwiekszym plusem R. jest to, ze gada po francusku!! Reszta wyjdzie w trakcie pracy :))
Mnie sposrod wielu ogloszen, udalo sie wylowic kilka interesujacych i dzieki temu znalazlam juz mieszkanie do wynajecia! Dzieki zreszta nowo poznanej kolezance, ktora okazala sie super babka, nomen omen urodzona tego samego dnia i miesiaca co i ja :))) Ona jest o rok starsza, ale to nic, bowiem czulam sie jak z kims, kogo dobrze sie zna... nawet czesto i gesto mialysmy podobne spostrzezenia, zdanie, mysli... zatem jest ok :))
Co do mieszkania to juz owa kolezanka, jako, ze jest na miejscu to zalatwia wszelkie formalnosci, ja jej tylko skanuje odpowiednie dokumenty i dolaczam do maila. Dzis wlasciciel mieszkania wyskoczyl z tekstem, ze chce 3 ostatnie wyciagi z banku - pogielo chlopa!! Od razu kolezanka A. zatopila sie w stronach www poszukujac wiarygodnych informacji o tym, co na pewno jest potrzebne do wynajecia mieszkania... oczywiscie, o zadnych wyciagach z banku mowy nie ma, zatem do tego wgladu ow pan wlasciciel miec nie bedzie!! Jestem ciekawa jak zareaguje na to... mam nadzieje, ze troche spusci z tonu, bo okaze sie, ze bedziemy mieszkac pod mostem... albo w mieszkaniu, ktore mi sie za bardzo nie podoba, no ale na poczatek moze nie ma co narzekac, zawsze innego lokum mozna szukac... ale jakby co o tym bede myslec jutro :)
W sumie, dzieki temu, ze znalazlam juz mieszkanie, to bedziemy mogli jechac wszyscy razem, od razu :)) Razem to znaczy, R. ja i nasza Kota, ktora przez te 3 dni naszej nieobecnosci tesknila przeokropnie za nami czyt. szczegolnie za mna, a teraz nie odstepuje mnie ani na krok! :)
Wyjezdzamy 10 kwietnia, zatem to juz za 2 tygodnie...
Rzeczy i spraw do zalatwienia mam po prostu ilosc ogromna, o pakowaniu nie wspominam... ale skoro 2 lata temu jakos dalam rade zmienic kraj zamieszkania, to teraz chyba zmiana regionu nie powinna byc az takim problemem ;)
Te 3 dni poza domem, duzo mi daly, poznalam troche siebie, musialam sie sprawdzic w kilku sytuacjach :) Cieszy mnie to, ze przelamuje swoje obawy, leki, strachy, ze przede wszystkim jezykowo radze sobie coraz lepiej. Nadal oczywiscie najlepiej radze sobie z zalatwianiem jakis spraw, natomiast gadki o przyslowiowej "dupie Maryni" - wszystkie Marynie w tym miejscu przepraszam :) - ida mi bardziej opornie... no ale mysle, ze po 2 latach nie jest ze mna tak zle, szczegolnie, ze ja nigdy przenigdy z tym jezykiem wspolnego nic nie mialam!!
Dobra, nie ma co sie tu rajcowac :)) Trzeba zakasac rekawy i zaczac pakowac dobytek, co od jutra zaczynam. Dzis zaleglam w lozku, bo od wczoraj katar mi zyc nie dawal, na szczescie wygrzalam sie dzisiaj, i czuje sie lepiej, przynajmniej glowa mnie nie boli.
Co do Alzacji.. powiem Wam szczerze, ze jeszcze nie czuje tego regionu, juz widze, ze ludzie maja inne charaktery niz Ci z polnocy... tam panuje bardziej niemiecka kultura, wszak do Szwajcarii i Niemiec rzut beretem jest...nic to zobaczymy jak to bedzie, jak na razie gdybac nie bede...
Jak znajde prace (a mojego R. szef wraz ze wspolnikiem powiedzieli, ze pomoga cos w tej kwestii) to na pewno tam mi sie bardziej spodoba hehehe bo jak na razie to przez to, ze myslenie skoncentrowane mialam na czyms innym, to za wiele nie zapamietalam... Nic to, mam jednak nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, a my w koncu wyjdziemy na prosta!!
Jedna rzecz mi tylko mocno zapadla w pamiec... ten tramwaj i te bloki... no przez chwile to prawie jak na Retkini badz Widzewie sie poczulam... tylko te panie ubrane w swoje burki nie pasowaly do tego obrazka ;) Ech no tesknie za Polska...
I wiecie co... bardzo kocham mojego R. ... ale o tym to ja juz nie raz mowilam...dobrze, ze jedziemy razem, wszak we dwoje razniej, a z Kota, to nawet ciekawiej :))
No to tyle tej mojej bazgraniny... leb mam dzis 6 na 9 wiec popisalam dzis calkiem jak nie ja... a moze to juz jakies alzackie nalecialosci mnie dopadly... kto wie, bo ja to w sumie szybko sie asymiluje hehehe
Na twoim miejscu bym zaciągnęła porady prawnej czy on WOGÓLE MOŻE PROSIĆ O TAKIE INFORMACJE! Jak dla mnie czysty skandal! Ciesze sie ze swietnie sie bawiłas ;) I podziwiam twojego za ten fr
OdpowiedzUsuńKurczę tak, jakby Wam kredytu udzielał. Może się gość kiedyś nadział na kogoś niepłacącego i teraz wydziwia. Tu pokazywali kiedyś takich niepłacących lokatorów i... nic z nimi zrobić nie można. Właściciel nie może wejść do chaty pod ich nieobecność, nie może eksmitować, bo oni nie mają gdzie odejść... tak, że czasami mogą chcieć wynajmujący po przejściach z poprzednimi zabezpieczać się na wszystkie możliwe sposoby. A może być i tak, że trafiliście na kogoś ..hm...nieprzychylnego obcym. Ciułajcie kasę na coś swojego. W sumie jak podliczysz to może się okazać, że ta sama kasa ( kredyt na coś swojego, czy też wynajem... w tym pierwszym wypadku płacisz na swoje... w drugi wzbogacasz innych)* Przy nowej pracy R. być może uda się Wam. Tak... czytałam kiedyś, że przeprowadzki w rankingu stresującyzch spraw stoją na drugim miejscu po żałobie za kimś bliskim. Wychodzi na to, że wyprowadzanie się to stres nieprzeciętny. Za jakieś dwa lata będzie Wam w Alzacji tak samo dobrze, jak na północy Francji. Ja po powrocie ze studiów nie mogłam się przez trzy lata przyzwyczaić do miejsca, ktore po ukonczeniu liceum opuściłam. ***
OdpowiedzUsuńNo i moje drogie blogowe kolezanki, juz wszystko wiem :))
OdpowiedzUsuńOczywiscie pan wlasciciel zadnych naszych wyciagow nie dostal, nawet sie o nie nie dopominal!! Kaucja zostala wplacona, pan nam swoj RIB juz dal i powiedzial, ze wszystkie formalnosci mozemy juz zalatwiac i sie cieszy, ze wszystko jest ok :)) Jeszcze tylko dzis zeskanuje potwierdzenia oplat za mieszkanie, ktore dostane dzis wieczorem od wlascicielki domu, w ktorym mieszkamy i to bedzie na tyle :)
Od jutra zalatwiam przeniesienie internetu, oraz wszelkie inne formalnosci :))
A czy przeprowadzka mnie jakos stresuje... chyba nie :)) Co dziwne jakos zupelnie spokojna jestem... moze do czasu az sie za pakowanie wezme hehehe
A co do swojej chalupy, to myslimy o tym, ale jak na razie kredytu nie dostaniemy, za male dochody mamy, ale z czasem kto wie, moze to sie zmieni, wiadomo, ze lepiej na swoim mieszkac... musimy chwile poczekac i tyle :)
Francuski mojego R. jest ok, choc nie zawsze gramatyczny - bywa, ze go poprawiam, wtedy mi mowi (tak jak ostatnio hehehe) "no i widzisz wiesz lepiej, to wez idz sama i pogadaj :)))" No ale czekam na ten czas, ze w koncu ja o tych pierdolach bede tak lekko gledzic... tylko, ze ja to z tych, co to perfekcjonizm lubia, i przez to czasem wole nie mowic, bo skoro nie wiem jak cos powiedziec, to lepiej milczec ;) No i to na dobre mi nie wychodzi... ale mysle, ze czas mi to wynagrodzi i w koncu bedzie ok!
Pozdrowionka posylam :**
O widzę że pan Alzacki to się od Polaków uczy :D bo u nas coraz częściej Ci uczciwie wynajmujący (tzn Ci co podatek płacą od wynajmu ) żądają nie tylko namiarów na osobę która nam dotychczas wynajmowała ale właśnie wyciągi z banku też jako dowód że nas na to stać :)Jednak też uważam że to paranoja :)
OdpowiedzUsuńKobietko kochana a Ty dasz radę ?? to tylko 2 tygodnie!! pudła i pudełka teraz będą Ci w głowie :)) hehe ale obrotna i ambitna jesteś więc dasz radę :) a i nowi znajomi się znajdą :) a i może jakiś romantyczny weekend w Szwajcarii Wam się trafi :D ja już patrzę przyszłościowo -optymistycznie :))
T się przeprowadzasz a ja mam stresa - tak się przejęłam. Wiem, ze wszystko będzie dobrze, bo jak się trzeba spiąć to się zawsze da - nawet przeprowadzić w 4 godziny - nie? :) Do dziś pamiętam biurko jadące w Tico. To było coś! Uświadomiłam wtedy sobie, że wszystko, co mam mieści się w tym małym (aczkolwiek dziarskim) samochodziku...
OdpowiedzUsuńTwój francuski rządzi - przecież Ty zdolniacha jesteś - czego się nie dotkniesz to zaraz mistrzostwo świata :)
"Ty" miało być:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie Maja. Bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPatKoni