Nie pracuje, lecze sie. Nadcisnienie, nerki...no sypie sie.
Moje ostatnie 5 dni kontraktu spedzilam znow na zwolnieniu, lekarz przepisal mi silniejsze leki, wizyta u kardiologa przede mna.
Poza tym proza zycia, nic sie nie dzieje... odpoczywac mi kaza, wiec odpoczywam, nawet wina mniej pije.
Cudnie jest kiedy nie ma brata R. wszystko wraca do jakiejs normy, w koncu moge spokojnie pomieszkac u siebie ;)
Jutro minie 6 lat kiedy zamienilam kilka slow z R. przez internet :) ech jak sobie pomysle jak to bylo na poczatku to az mi sie geba smieje :) lubie wracac do tych chwil...
Kupilam dla R nowy telefon, na 40 urodziny nic ode mnie nie dostal, wiec jakos tak pomyslalam, ze mu sprawie przyjemnosc...przynajmniej mam nadzieje, ze sprawi mu to przyjemnosc. Jego telefon jest juz prawie w rozsypce, wiec powinien mu sie przydac...ciekawe tylko jak dlugo on wytrzyma w tych jego kieszeniach wypelnionych najczesciej betonem, kamieniami albo srubokretami... pozyjemy, zobaczymy...
Coz jeszcze...zycie toczy sie swoim rytmem...odkrylam pasje, i spiewam sobie, chodzac do knajpy na karaoke mam nawet juz swoja publicznosc, ktora chce mnie sluchac hehehe mile to :) spiewam glownie po angielsku, ale we francuskim repertuarze czuje sie coraz lepiej :) szczegolnie piosenki Dalidy mi pasuja, mam podobna tonacje glosu wiec jakos dobrze mi wychodzi :D
Lubie to moje zycie, na razie pracy mi nie brakuje...ale pewnie za chwile pieniedzy zacznie mi brakowac hehehe na szczescie moje cv juz powysylalam, i teraz czekam na jakis odzew. Mam nadzieje, ze w przyszlym tygodniu ktos sie odezwie, bo teraz we FR mamy dlugi weekend..
Jest cieplo, slonecznie, no milo po prostu..
tego samego Wam zycze :)
A ja pracuje i...ciesze sie:))
OdpowiedzUsuń