A ja.... cud, miod i ultramaryna :) dobrze mi jest, odpoczywam sobie na maksa, dekoruje sypialnie, zamowilam nasze wspolne zdjecie na plotnie, mam nadzieje, ze niedlugo przyjdzie, bo mi brakuje tego na scianie.
Poza tym praca, dom, i czasem jakis wypadzik z przyjaciolmi, a to kawka, a to apero... i jakos tak mija dzien za dniem. W pracy kolezanka co mi przebakiwala, ze ta dziewczyna ktora zastepuje teraz, chce wziac jeszcze 6 msc urlopu, a to znaczy, ze nie wiadomo, czy bede pracowac tylko do 7 maja... moze do 7 listopada... Ale porozmawiam chyba o tym dopiero w marcu, a przynajmniej wowczas kiedy dowiem sie, czy R. dostal sie na formation dyplomowe. Pozyjemy, zobaczymy... na razie sie nie stresuje niczym, no moze tylko tym, ze musze zakupic sobie make ryzowa, i kukurydziana bo mi sie koncza obydwie.
No wlasnie z innych doniesien to jestem na diecie bezglutenowej, tak to sie porobilo, ze "wrocila" do mnie choroba z dziecinstwa a mianowicie celiaka... nie bede sie wglebiac w ten temat, bo nawet ochoty nie mam na to, ot przywyklam w sumie, i od kiedy odnalazlam lepsza jakosc zycia, bo odeszly ode mnie bole i wzdecia brzucha, bole glowy i inne dolegliwosci ktore mna poniewieraly wprost okrutnie. Poza tym chudnac zaczelam... to taki pozytywny aspekt zmiany zywienia, i odstawienia glutenu.
A w ogole to wiosna nadchodzi, u mnie juz ja widac po kwitnacych gdzieniegdzie forsycjach, slychac po spiewajacych ptaszkach, i czuc, bo ziemia zaczyna pachniec zupelnie swiezo :)
Po kwiatach zostalo tylko wspomnienie... zezarla je dzis Kota, chyba jej tez juz wiosny brakuje ;)
Jaki ładny kolor :)
OdpowiedzUsuń