w sumie to tylko zmiana daty, nic wiecej.
Zmiany jakiekolwiek zaleza od nas samych, wiec nie licze na zadne cuda. Jedynie co mnie przygnebia to to, ze skoncze 34 lata. Chyba dopada mnie jakas chandra zwiazana z uplywajacym czasem. Wszystko to laczy sie w sumie z jednym, niemoznoscia posiadania swojego dziecka. Nigdy nie przypuszczalam, ze tak mnie to bedzie "ruszac", wczesniej dawalam sobie jakos z tym rade. Chyba jednak dosc nieudolnie skoro tak bardzo mi teraz moja bezplodnosc daje popalic. Jestem taka na siebie zla, na te cholerne niedrozne jajowody, niby to nie moja wina, ale zlosc, zal, agresja sa we mnie i za cholere nie moge tego z siebie wyrzucic. Przyklepuje tylko w sobie ta kupe gnoju i zyje dalej... a na takim nawozie dalej rosna te odczucia...
Kiedys R. powiedzial, ze sprobujemy in vitro, teraz zmienil zdanie...
Ostatnio mi powiedzial, ze moze powinnam zmienic partnera... zajebiscie mnie to zabolalo, ale dla niego takie zdanie swiadczylo o tym, ze skoro on nie moze mnie uszczesliwic w tej kwestii, to moze znajdzie sie ktos kto tego bedzie chcial... tylko, ze ja chce miec dziecko z nim, z nikim innym!! To chyba nie jest trudne do zrozumienia!!!
R. dobrze jest jak jest, nie chce juz przechodzic przez pieluchy, przez zabkowanie i ta cala reszte... majac 10 letniego syna cieszy sie, ze to ma juz za soba, teraz sa gry komputerowe, playstation, wrestling i cala ta chlopieca reszta... przezywa kazde rozstanie ze swoim dzieckim. Mowi mi, ze niby ma dziecko, ale w sumie go nie ma, bo jest z nim kilka razy w roku, i ze jego tez powinnam zrozumiec. Pewnie, ze rozumiem, ale co ze mna?
Kazde z nas chyba jest egoista.
Ostatnio zagladam na rozne strony, jak np "nasz bocian", kiedys juz tam bylam nawet zalogowana, przed HSG, kiedy jeszcze nie wiedzialam, co mi "dolega".
Teraz zagladam na forum i szukam pomocy psychologa, czytam to co pisza inne dziewczyny, kazda z nich przezywa to samo co ja, to daje mi pocieszenie, choc kiedy wiem ile jest osob, ktore cierpia tak samo jak ja, to dobija mnie to tez okrutnie.
Zla jestem, bo we Francji in vitro jest refundowane, moglabym sprobowac, ale coz z tego... moj maz nie chce, w Polsce musialabym za to placic krocie, ale... ech ... w ogole to tak strasznie nienawidze bylej zony R. i to nie dlatego, ze byli razem, to nie ta zazdrosc tylko... dlatego, ze ona urodzila dziecko!!! Dziecko R. .... tak zajebiscie czuje sie wybrakowana!!!
Siostra R. ... teraz caly swiat kreci sie wokol jej Malego, staram sie go nie brac na rece jak nie musze, nie potrafie jej powiedziec, jak mnie boli to, ze ona ma juz trzecie dziecko, a ja ... po prostu jest mi zle!
Mam nadzieje, ze wszystko minie... nie chce czuc tego wszystkiego, chce zyc spokojnie, chcialabym miec drozne jajowody, chcialabym.... chciec to nie zawsze moc!
... Boze, po co ja to wszystko pisze!!! Pojde do sklepu, kupie Kocie puszke zarcia.
Kochana moja, pisz. Jeśli tylko czujesz, że musisz o tym napisać to rób to. Kurczę, to bardzo ciężkie przez co przechodzisz. Nie wiem, co Ci napisać, bo moje słowa chyba nijak nie pocieszą w tej sytuacji. Ja też ostatnio dużo o tym myślę: że lata lecą.
OdpowiedzUsuńTylko ja żyję w świadomości, że na razie nic z tego (szósty rok leci i ciągle słyszę, że czegoś brak - pieniędzy, warunków, czy nie wiadomo czego) oraz nieświadomości, czy w ogóle jestem w stanie mieć dzieci. Wiem, że jestem w stanie mieć męża, ale on na razie chyba nie jest w stanie mieć żonę. Nic więc nie mówię kiedy słyszę o tym, że jeszcze nie, bo...
Nie wiem - w ogóle to nie jest pocieszające. Chcę Ci jednak powiedzieć, że coś tam rozumiem, Kochana. I coś tam przeżywam podobnie. Całuję :*
pisz. Przytulam Cię ciepło.
OdpowiedzUsuńProsze zacznij szukac fachowej pomocy, nie sposob tak zyc, bardzo ci wspolczuje i zycze zeby wszystko sie jak najlepiej ulozylo. Poza tym czy zastanawialas sie juz nad adopcja?
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku Majuś :*:*:*
OdpowiedzUsuńtiaa... ten tekst o zmianie partnera mnie intryguje... no, ale wyrwane z kontekstu, więc nie ma co kombinować...
OdpowiedzUsuńna razie buziak :* noworoczny, a potem... zobaczymy... nie? :P :))...
hej Maju, na twoje bolaczki i moje nie ma lekarstwa niestety zadnego. co prawda mam nieco inne problemy byc moze nieporownywalne do Twoich a moze moje przerastaja Twoje? w kazdym razie jestem z Toba ,nie poddawaj sie w zaden sposob ani na chwile. Malina.
OdpowiedzUsuńps. pewnie zastanawiasz sie skad Cie znam? otoz swego czasu wspominal o Tobie Casanova , moj ukochany Helmut