Do swiat coraz blizej...
juz widze jak moja mama by do mnie mowila: "wez sie dziecko za robote, podlogi wypastuj, okna umyj, firanki nowe powies..pierogow nalep..." cale szczescie, ze dywanu nie mam, bo pewnie i dywan by mi kazala trzepac...no moze nie mnie, ale R. na pewno!
Dobrze mi, z tym blogostanem, w przyszlym tygodniu zapewne wezme sie za jakies przygotowania, ale na razie leze i pachne ;)
Odwiedzam kolezanki, latam sobie po sklepach, i spotykam sie z innymi znajomymi, no po prostu nic nie robie!!
Chyba to moje lenistwo poczula moja doradczyni od spraw zawodowych, bo zaczela mnie dzis atakowac telefonami. Ja, jak przystalo na prawdziwego lenia nie odbieralam, bo mi sie z nia gadac nie chcialo. Jutro jak mi len minie to zadzwonie i bede sie tlumaczyc, dzis nawet nie odsluchalam tej ostatniej wiadomosci od niej... nie chce mi sie...sciga mnie kobita, bo koniec roku sie zbliza i zapewne musi jej sie statystyka w kompie zgadzac.
Dobra dzis Mikolajki, czyli lenie sie, patrze na sterte prasowania i udaje ze to za chwile samo sie uprasuje...alez fajnie...przede mna na porcelanowym talerzu leza takie o to rzeczy:
to sa Manala...typowe drozdzowe ludziki, zzerane w Alzacji w dniu Sw Mikolaja zamiast czekoladowych mikolajkow...to taki alzacki tlusty czwartek ;)ech jak mi dobrze...to moze juz zaczne chate dekorowac na Swieta? Cholera i mama by znow powiedziala: "corka, znowu zaczynasz od dupy strony..." ech... no i co poradzic... chyba zaraz do niej zadzwonie, a co niech tez sie ucieszy ze nic nie robie, tzn robie, ale tradycyjnie, czyli po swojemu... :D
Hmm...te Manala to jak odchudzone troche Wenus z Milo. Te swieta to takie goraczkowe tylko w <polsce. <m. stasznie tego zabiegania przedswiatecznego nie znosi. Mowi, ze on od tych swiat to bardziej zmeczony, niz po tygodniu roboty. Z dobrej strony sie ze te swieta zabierasz. . Co to za chory zwyczaj sprzatac gruntownie chate, bo swieta tuz, tuz...trzeba umiec sie tym cieszyc,a nie zaiwaniac jak kon.
OdpowiedzUsuńTez tak mysle :D trza sie cieszyc Swietami a nie sprzataniem, i lataniem w poszukiwaniu karpia po wszystkich sklepach ... dobrze mi jakos, tak po prostu nic nie musiec... :)
OdpowiedzUsuńA i do mamy zadzwonilam, a ta oczywiscie zadala mi pytania o powyzszej tresci ... na szczescie obie sie posmialysmy z tego :D
Ja choinkę ubrałam dwa tygodnie temu, dzisiaj zrobiłam stroik (a w zasadzie to zaimprowizowałam go) z lampek co mi pozostały, resztek bombeczek iiii... Twojej dekoracji stołu weselnego (takie szyszeczki z jarzębinkami)! Od Twojego wesela je trzymam, tak jak i resztki filcowych gwiazdek i serduszek. Nie wiem - ja to taka sentymentalna jestem, a do tego chomik.
OdpowiedzUsuńDalej choruję, więc w ogóle nie poczuwam się do jakiegoś szalonego sprzątania. Z resztą u mnie to głównie kurze. Bałagan schowałam do szafy.
hehehehehehe alez mi milo Kuraku :) w sumie fakt, za chwile kolejna rocznica slubu....rety leci ten czas.
UsuńChate odrobine ustroilam, a choinki nie ma kto kupic... jeszcze firanki zmienie, ale to pozniej moze, na razie mi sie nadal nie chce :P
Zdrowiej!!!kurka flak!! :*
Na święta w tym roku ze sprzątania przewidziałem schowanie żelazka z szafki i posprzątanie swojego biurka. A w ogóle to gdzieś na święta uciekam. Pewnie do siostry. Zrobię sobie kryzysowe święta. Nie ma co szaleć. Właśnie sobie pomyślałem ze takie pączki by mi wystarczyły. Ale pewnie dostane od rodziny wałówkę nie do zjedzenia. To nic, czekamy dalej.
OdpowiedzUsuńfajnie masz :) ja na razie nie mam ochoty na nic! walowki nie dostane od nikogo niestety...ale co tam...na razie pije sobie winko i mysle o tym ze pojechalabym do mamy na chwile...tak zeby sie choc przytulic...zwieche mam cos...
Usuń