Leci bowiem ten czas nieublaganie, umyka, wracam z pracy, ide do pracy, jakies zakupy, sprzatanie i kolejne apero z przyjaciolmi w miedzyczasie i nawet czlowiek za datami w kalendarzu nie nadaza.
A Swieta ida, czy chcemy czy nie, jest ten 24 dzien grudnia w kalendarzu i nie chce byc inaczej.
Przyjezdzaja do nas przyjaciele z Pas de Calais, dlatego tak pichce inaczej bym sobie polowe tych rzeczy darowala, a tak poszalec moge, i nawet sprawia mi to przyjemnosc. Dom tez coraz bardziej robi sie swateczny, probuje zagonic R. do malowania jeszcze, ale za kazdym razem ktos dzwoni i kolejna robota wyskakuje... wiec juz nawet nie czekam, tylko ubieram to nasze mieszkanko w swiateczne szatki, by me oko cieszylo.
Oczywiscie jeszcze bede pichcic, sledziki po kaszubsku, sledzie pod pierzynka, rybe zapiekana w ciescie z serkow topionych, pasztet miesny, salatke jarzynowa zrobie, lososia w galarecie, ryby smazone i nawet barszcz czerwony, bo mi R dziure w brzuchu o niego wierci, oprocz tego na Wigilie bedzie grzybowa z kasza...oj duzo mam tego...ale dam jakos rade.... choc zobacze czy w ogole dam zrobic to wszystko z mojej listy potraw :) Niestety ja nie typ mojej mamy, ktora pracujac od 6h do 18h potrafila jeszcze wieczorem ukrecic cokolwiek w kuchni... no ja nie dam rady.. dzis bylam tak zmeczona po pracy, ze obiad zrobilam i pranie wstawilam, na wiecej nie bylo mnie juz stac, po prostu kaplica. Jutro ide po poludniu do pracy, wiec tez nic nie zrobie, srode mam wolna, moze wowczas sie da... optymistycznie patrze w przyszlosc mimo wszystko..
Mama nadal cierpi, ze nie przyjedzie do nas, ja tez cierpie, ale R. mnie trzyma jakos w kupie, pociesza, mama niestety ma pod gorke teraz, a ja mam zwieche, bo nie moge jej pomoc na tyle na ile bym chciala. Ojciec R. natomiast przyjezdza do siostry R. na polnoc Francji, juz w srode... R. tez jest przykro, ze nie zobaczy sie ze swoimi... ale najwazniejsze, ze mamy siebie...
Swieta to wyjatkowy czas w zyciu... chwila zwolnienia i ustawienia priorytetow... dla mnie zawsze najwazniejsza byla rodzina, i ta jest dla mnie R.. bo tutaj mam tylko jego.
Milych, swiatecznych przygotowan... :)
Majeczko, atmosfera faktycznie jest:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie cieplutko;)
A wiesz, ze ja zmielony mak kupuje w DE?
Potem tylko zaparzam mlekiem i fertig:)
Buziaki:)
Kasiu ja lubie sama zrobic :) nie zaparzam w mleku nigdy, musze kupic miod, bo wlasnie zobaczylam, ze mi sie skonczyl... i orzechy, tez mi juz wyszly... Na liste zakupow juz wpisane :)
UsuńMilo, ze atmosfera juz jest i ja czuc :) Tez buziakuje :*
A ja robie jak zwykle swieta kompromisowe, czyli czesciowo polskie, czesciowo francuskie. Bedzie i grzybowa i barszcz czerwony, moze pierogi (jak nie zastrajkuje), na pewno bigos (tzn kapusta z grzybami na wigilie , a prawdziwy na potem).
OdpowiedzUsuńKarpia nie bedzie, bo go w Motzu Srodziemnym nie bedzie, ale jakies polskie ciasto na pewno, choc nie z makiem. A z czesci francuskiej ostrygi, foie gras, kaplon faszerowany kasztanami no i bûche de Noêl...
Pewnie pekniemy z tego wszystkiego... Ale wy chyba macie wieksze szanse jak patrze co powyzej wyliczylas :)
Jak juz bedziesz robic, to moze zrobic zdjecia i wpis z przepisami. Intryguje mnie np ta ryba w ciescie z serkow topionych...
A poki co na wszelki wypadek : wesolych swiat
Nika
Nika ja tylko po polsku, bo nawet jak bede miec w drugi dzien swiat francuskich gosci to zadne nie chce jesc po francusku tylko chca po polsku :) dzis barszcz ugotowalam z przepisu z Kwestii smaku http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/zupy/czerwony_barszcz/przepis.html a ryba w ciescie jest banalnie prosta :) postaram sie zaraz znalezc jakies foto i wpisac przepis :) Zobaczymy czy pekniemy, ale fakt szanse ogromne mamy :P
UsuńWesolych Swiat Nika :) buziakuje!