Pisze ogladajac...
fabula raczej smieszna. Babka szuka faceta, a raczej dobrego materialu genetycznego, hmm chyba instynkt macierzynski jej sie wlaczyl. Pozniej niestety nie jest juz tak komediowo jak na poczatku.
Kiedy babka znajduje faceta okazuje sie, ze ten ma juz dziecko, i na dodatek laczy go dosc intymna wiez z jej najlepsza przyjaciolka...zyja ze soba niczym malzenstwo. W sumie zwiazek przyjaciolki z facetem jest dosc otwarty, ona sypia z kim chce, bawi sie i korzysta z zycia, on natomiast skupiony jest na pracy oraz modelarstwie.
Na nieszczescie, a moze i szczescie, po pewnych zabawnych perturbacjach babka i facet zakochuja sie w sobie szalenczo...
Facet przez pewien czas prowadzi zycie bigamisty wracajac nad ranem do zimnego lozka swojej partnerki. Babka jest szczesliwa jak nigdy w zyciu co chwile mierzy sobie temperature, prowadzi wykresy dni plodnych, kupuje testy ciazowe i dzieli sie tym wszystkim z osoba jej najblizsza czyli przyjaciolka, a przyjaciolke zazdrosc jednak zzera, bo ta domysla sie wsystkiego.
W koncu jednak przyjaciolka przylapuje ich na wspolnym tête à tête, facet jej tlumaczy, ze babka jest miloscia jego zycia, zeby to zrozumiala i inne tam takie dyrdymaly, przyjaciolka jednak nie pozostaje mu dluzna i pograza babke mowiac, ze jest ona z nim nie po to by zostac jego zona, tylko po to by ja zaplodnil...
No i sprawa sie rypla...
Okazalo sie, ze facet dzieci miec nie moze bo jest bezplodny, a chlopiec nie jest jego synem tylko synem przyjaciolki z poprzedniego zwiazku...
W skrocie rzecz ujmujac, babka stracila przyjaciolke, ale mimo wszystko zyskala faceta...jednak milosc zwyciezyla...
I tylko sie tak zastanawiam czy aby wszystko jest ok? Czy dobre zakonczenia sa zawsze dobre?
Coz pozostal mi jakis niesmak po tej calej historii filmowej...choc opowiesc byla z serii nieskomplikowane i slodkie...ale pewnie znow odebralam to dosc osobiscie, a wszystko przez ... tradycyjnie to samo...
... no bo jak widac z tego filmidla, nie zawsze mozna miec to czego sie chce, ale wowczas znajduje sie cos innego. Jestem ciekawa co znajde ja...a moze juz znalazlam, tylko nie potrafie tego nazwac...
...ech dobrze, ze R. przyszedl na kawe ze swoim kolega z pracy, zmienie tor myslenia i pogadam o czyms innym...
zawsze można sobie "dopisać" dalszy ciąg filmu taki jaki nam odpowiada, żeby sobie humor lub samopoczucie poprawić ... Buziak Maja życie jest długie i jeszcze wszystko się może zdarzyć ściskam Cię mocno***
OdpowiedzUsuńDopoki sie da to zmieniaj tok myslenia, a jak juz sie nie da to musisz miec psiole, u ktorej na klacie sie bedziesz mogla w razie co wyplakac, bo faceci nie pojmuja takich kobiecych pragnien, bo nie potrafia tego przezyc......to nie ich bol.
OdpowiedzUsuńMacie obie racje :)
OdpowiedzUsuńJa mam takie chwile czasem, ze mnie wybija "to" z normalnego trybu...ale jak do tej pory nie dopadaja mnie zadne ciezsze chwile, moze w koncu calkiem to we mnie umrze...tylko tak naprawde to nie wiem czy tego sama chce.
Dobra bo cos przysmucam, a ja wcale nie mam takiego nastroju :) ide spac bo jutro skoro swit na francuski smigam :))
Buziaki dziewczyny kochane :*****
Na poprawę humoru i na radośniejsze przemyślenia polecam film "Mamma Mia" z Meryl Streep - świetny;)Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńJuz wiele o nim slyszalam, w koncu trzeba bedzie obejrzec :))
OdpowiedzUsuń