Strony

środa, 7 lipca 2010

Pisze szybko i w skrocie

1. jest u nas syn R. w sobote go R. przywiozl, a w sobote 17 lipca niestety jego wakacje u nas dobiegna konca. Na razie jest sympatycznie i wesolo :) Szkoda tylko, ze R. normalnie pracuje, przez co T. czeka na niego jak na zbawienie, bo normalne jest to, ze teskni. Wieczorami ogladamy filmy, na razie jestesmy na etapie Spidermena - o rety gorszej szmiry to ja nie ogladalam! No ale ogladam, bo T. mowi, ze tylko z nami sie fajnie oglada, i tak milo jest i rodzinnie - no to spoko siedze, ogladam i czasem zasmieje sie, bo fabula mnie powala... na szczescie tragedii nie ma i z tego domowego kina mi nie kaza wychodzic :)
2. dzis chyba nie obejrze meczu i jestem zrozpaczona! No ale dzis wiecczorem ma byc pokaz sztucznych ogni w pewnej miejscowosci oddalonej od nas o 30 km... wiec jedziemy je ogladac, ze wzgledu na T. oczywiscie. R. sie martwi, ze sztuczne ognie skoncza sie kolo polnocy, no moze ciut wczesniej, ale zanim dojedziemy do domu to polnoc juz pewnie bedzie, no a jutro przeciez do pracy i znow po 5 rano trzeba bedzie wstac (czyt. wstajemy razem, bo ja szykuje mezowi kanapki i pijemy razem kawe). No a ja rozpaczam bo jednak chcialabym zobaczyc jak Niemcy dobijaja Hiszpanow ;D oby, oby :))
3. Jutro jade na basen z Mlodym i mam nadzieje, ze nie zobacze zadnych chudych lasek, bo je powybijam, albo raczej potopie ;P
4. Musze sobie kupic nowe gacie, bo juz dawno sobie niczego nie kupilam, a przeciez jestem baba i musze sobie cos czasem kupic, choc portfel piszczy cienko i rozpaczliwie.
5. W ta sobote mamy jechac na polnoc, bo przyjezdza ojciec mojego R.. Szykuje sie wiec maly zlot rodziny T.... skich. Jeszcze nie wiemy czy szef pusci mojego chlopa z roboty, bo ponoc nie ma ludzi, a terminy gonia... bla, bla, bla... wiadomo standardowa spiewka kazdego pracodawcy... No i mam nadzieje, ze da mu to wolne, bo juz o tej wolnej sobocie i poniedzialku to gledzilismy juz jakis czas temu, i wowczas sie zgodzil, ale ze ten szef to kretyn to w sumie mozna wszystkiego sie po nim spodziewac. Mam tez nadzieje, ze w koncu wyplaci R. cala pensje, bo mnie szczerze doprowadza do szewskiej pasji placenie na raty.... od razu przypominaja mi sie czasy pracy w PL... dlatego w cholere R. musi stamtad uciekac i pamietac, ze juz nigdy nie pracowac u Polaka, no chyba, ze jako wspolnik! Moze to glupie, ale jednak prawdziwe!
6. My wakacji w tym roku nie mamy, z przyczyn prozaicznych, zyciowych. Moze sie uda, ze na BN pojedziemy do PL. A na razie jest jak jest... na cale szczescie pomiedzy nami jest ok :)

Co ma byc to i tak bedzie :) A teraz jest lato i trzeba sie z tego cieszyc :D
No i najwazniejsze, ze fajnie mi z R. a jemu ze mna :) w koncu chyba o to glownie w zyciu chodzi :)

3 komentarze:

  1. Ja protestuję - jakieś petardy, zamiast oglądania meczu? Szit powiem - jednym zdaniem. Weź no ze sobą jakieś radio ze słuchafonami, albo zaciągnij towarzystwo do knajpy na transmisję. No kurde - dyskryminacja jakaś.
    A w ogóle jaki baran robi pokazy sztucznych ogni w czasie takiego meczu???
    Wiem - ja nie oglądam, ale rozumiem Cię doskonale. Ja bym zastrajkowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, okazalo sie, ze owe sztuczne ognie beda w piatek :D cale szczescie! jestem uratowana :)))) bedzie meczyk!! :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli Alzacja Wam sprzyja:) Emocjonalnie i uczuciowo Was zbliża:) Moze i na kasie nie siedzicie, ale profity jakieś z przeprowadzki macie- Wasz drugi miesiąc miodowy:) Słyszałam kiedys takie zdanie , a wypowiedział je znajomy informatyk, który w zawodzie swoim duzo znaczył i
    otrzymał propozycje kontraktu w USA. Skorzystał. na miejscu okazało sie, że sprawy wyglądaja inaczej niz mu przedstawiano i wyladował na tym samym co miał w Polsce, a na polskie warunki nie miał źle( miał super). Szefem jego był Polak. Znajomy stwierdził, że nie ma co, że zbiera manele i wraca do Polski. na odjezdne usłyszał od wspólpracownika Araba: " to nie wiesz,że najgorszymi szefami na zachodzie sa Polacy i..."
    czyli jezeli Wam się uda to zmieniajcie szefa na Francuza:))***

    OdpowiedzUsuń