lata swietlne mnie tu nie bylo, ale zwyczajnie rzecz ujmujac lenistwo oraz zaraz potem brak czasu to wszystko spowodowal.
Przez ten czas troche sie rzeczy wydarzylo, odwiedzila mnie przyjaciolka z Niemiec, kochana Irenka, z ktora nie widzialysmy sie 3 lata!!! Musialysmy sie wiec nagadac, posmiac, i po prostu ze soba pobyc :) Bylo rewelacyjnie, tylko oczywiscie za krotko :)
Potem mialam urodziny, podczas nich tak fantastycznie sie bawilam, ze chorowalam - co akurat nie powinno dziwic, bo jak sie wypije za duzo szampana i pomiesza to z winem, to glowa moze naparzac zdrowo! Ale, po tej chorobie, naprawde sie rozlozylam, dopadla mnie jakas grypo-angina, a na jej leczenie znow nie mialam duzo czasu, bowiem od 27 wrzesnia zaczelam moje formation, ktore potrwa do stycznia.
Wlasnie zalatwianie wszelkich formalnosci ze stagem - ktory dzis akurat jakos szczesliwie sama sobie znalazlam :) - zajelo mi najwiecej czasu, szczegolnie proby dodzwonienia sie do moich dawnych pracodawcow i usilne tlumaczenie im, ze potrzebuje takie zaswiadczenie, w ktorym bedzie czarno na bialym, ze pracowalam w danym miejscu w takim, a takim okresie czasu, i co najwazniejsze, ten czas pracy bedzie przeliczony na godziny!!! Co rusz napotykalam wlasnie przez te godziny, na opor!! Bowiem zadna za przeproszeniem biurwa, nie chciala mi tego zrobic, w koncu jako ostatnia deske ratunku, wyslalam z misja niemalze niemozliwa do wykonania, moja wlasna Matke Polke!!! I coz, okazuje sie, ze jednak mozna przeliczyc, policzyc, i zrobic cos takiego!!! Ma sie jednak dobrego agenta do zadan specjalnych w rodzinie :) ja wiem, ze gdybym byla na miejscu,w PL to tez bym sobie to zalatwila, bo wyznaje zasade "jak nie drzwiami, to oknem", ale jak widac czasem na odleglosc, moja skutecznosc jest za slaba, mowiac inaczej "za krotka jestem" :D
No, ale... teraz mam nadzieje, ze wszystko bedzie oki, i dzieki temu cholernemu papierowi, ktory przetlumacze sobie u tlumacza przysieglego, ktorego mam pod bokiem (no, prawie ze pod bokiem :)) bede tez miala wiecej kasy z tego stazu :)) Bowiem okazuje sie, ze ow jeden papierek, podwyzsza mi pensje o 300 euro!!! Bylo wiec o co powalczyc :D
Poza tym zalozylam sobie tylko swoje konto w banku, i na nie beda wplywac moje pobory :D Czuje sie jak kobieta niezalezna... yeeeahhhh w koncu :))
R. oczywiscie radosny wraz ze mna, bo cieszy sie z mojego szczescia :) Fajnie, tez sie ciesze, ze jego to cieszy :)
W ogole to przez ta prace, i caly ten stage, czuje, ze oddycham!! Zyje!!! Poznalam fajnych ludzi, szczegolnie skumplowalam sie z pewna Bulgarka, oraz Rosjanka... nie ma to jak slowianska krew ;) poza tym nie bede skromna, bowiem okazuje sie, ze z nauka francuskiego bardzo sobie dobrze radze!! :)) Prof jest zadowolony i ciagle powtarza, ze swietnie pracuje, i szybko sie ucze :D, no ba, w to to ja akurat nigdy nie zwatplilam :)
A stage practyczny to dzis sobie znalzlam wchodzac do pewnego miejsca ot tak, z ulicy, pogadalam z kobitka i bach, jest :) papiery dyrektor mi podpisal i teraz jestem juz spokojna :) I co najwazniejsze, bede miala do pracy 10 min z kamasza, czy to nie jest piekne??? :))
Mam nadzieje, ze cala reszta bedzie sie ukladac rownie atrakcyjnie, szczegolnie dla mojego R., ktory akurat w pracy ma nie najlepsze chwile... prawde mowiac, jest nauczka, po raz drugi, zeby uwazac na prace w ktorej Polak, sie szarogesi.
Na razie to tyle z mojej strony, koncze i spadam do garow, R. wraca z pracy kolo 19tej wiec w przyplywie dobrego humoru cos ugotuje, tylko najpierw wyglaszcze Kote, ktora domaga sie pewnej zamiany... czyli zdjac laptopa z kolan, a polozyc ja, i wyglaskac najslodziej jak potrafie ;)
To na razie moi mili... spadywuje :)
P.S.
jest jeden minus z tego calego mojego stagu... nie jedziemy do PL na Swieta Bozego Narodzenia... nie mam po prostu urlopu... bardzo zaluje, no ale cos kosztem czegos, pocieszam sie, ze w tym roku Swieta wypadaja w weekend, wiec szybko mina, i nie bede za duzo rozmyslac... takie myslenie bowiem mnie boli...a ja nie lubie jak mnie cos boli, tego sie nie da zniwelowac tabletka Panadolu...
Oj, jak ja się cieszę, że tak dobrze Ci idzie!
OdpowiedzUsuńSmutno trochę, że nie będzie Cię na święta, ale jeśli powód jak powyższy to powiedzmy, że sobie odbijemy na wiosnę!
Co do R to chyba rzeczywiście sprawdza się ta pokutująca opinia, że za granicą Polak Polakowi wilkiem.
Trzymaj się moja Ty zdolna, kochana M!