Ciezko jest, bo jutro jest sprawa w sadzie, o niesplacany kredyt.
Kredyt wzielismy dla siostry R., na nazwisko R. rzecz jasna, a teraz bujamy sie z sadami i komornikami... niby okolo 2 tys € trzeba jeszcze splacic, siostra R srodkow nie ma, no my tez nie...ale splacic bedziemy musieli my, mam nadzieje, ze wszystko sie jakos ulozy.
Z siostra R. dogadac sie nie idzie, juz nam sie nawet nie chce, powiedziala, ze odda jak bedzie miala, no czyli zapewne nigdy. Ech rodzina...szkoda gadac...
Mam nadzeje, ze nie bedziemy lezec i kwiczec. Zapewne dowala na nazwisku R. zakaz bankowy... zreszta nawet nie wiem, pierwszy raz spotykam sie z czyms takim. W sumie nie denerwuje sie... staram sie myslec pozytywnie, i lacze nadzieje, ze wszystko sie pouklada, i nie dobije mnie to rozpraszajac przed egzaminem...
Ide gotowac kapuste, uspokoje sie troche...
Jak to z rodzina czasami bywa:) Ale ztakie cos boli i oddala...choc z drugiej strony lepiej z kims takim dalej niz blisko i fizycznie i mentalnie. przykre , ale prawdziwe:)
OdpowiedzUsuń