Strony

sobota, 18 lipca 2009

Olewam

Mowiac skrocie to moj zywot mozna okreslic tym jednym slowem z tytulu.

Od razu mi lepiej i dopiero teraz poczulam, ze zrzucilam z siebie prawie 10 kg!! Zatem, jakby nie patrzec zbedne kilogramy sa w glowie, a nie w ciele! ;)

Z nowosci musze oznajmic wszem i wobec, ze sie przeprowadzac bede... tnz bedziemy: ja, R. i nasza Kota! Chalupka sie znalazla po dlugich poszukiwaniach, rozczarowaniach i zawiedzionych nadziejach, oczywiscie jak to w zyciu bywa, nie inaczej tylko po znajomosci.

Przypadla mi do gustu acz martwi mnie to, ze nie posiada ona ani kawalka trawnika, nawet balkonu nie ma :/ no ale na szczescie nie jest to bunkier wiec okna sa...a z tego okna na pietrze to nawet widac piekne drzewa i kwitnace czerwone roze w parku. Praniem wiec nie bede sie przejmowac, bede suszyc w domu, wyjscia nie ma... o moim domku z niebieskimi okiennicami jednak nie zapomnialam, ot odsuniete jest to po prostu w czasie.

Rety, nawet nie wiecie jak sie ciesze, ze w koncu spedzimy zime w innym domu :)) Teraz bede miala blisko do sklepu - ogromny plus!! koniec z dzwonieniem do szwagierki i proszeniu zeby mnie na nie zabrala!! - do przystanku autobusowego tez blisko wiec bez problemu bede sobie mogla wyskakiwac do I. na kawe, choc ona zaczyna kolejne studia od jesieni, ale mimo wszystko, bedzie blizej :)) I do centrum miasta - bo teraz juz nie bede mieszkac na wiosce... bede bardziej miastowa hehehe Bede w koncu niezalezna!!! Ohhhh yeahhhh!!!

Poza tym R. robote od wrzesnia zmienia, bedzie sie teraz calkowicie przy remontach realizowac i dobrze, w koncu bedzie robic to co lubi, no i wiadomo, ze za lepsze choc troche pieniadze. W dobie kryzysu ekonomicznego panujacego na calym swiecie, takie zmiany to naprawde cud! Nie kazdy moze miec takie szczescie ;)) Jeszcze tylko mnie by sie moglo cos trafic fajnego, choc dorywczego ale cokolwiek byle by kasiorka jakas byla, ale przede wszystkim to bym chciala znow isc do szkoly tylko najlepiej do takiej, gdzie zajecia bylyby czesto i musialabym mowic, mowic, mowic, i mowic!!
W listopadzie przyjezdza moja Matka Polka - juz sie ciesze!! W tym roku bez wyjazdu do Polski czuje sie kiepsko! Brakuje mi rodziny, starych katow i znajomych.

1 sierpnia zaczynamy swoje wakacje, tzn slubny jeszcze musi pracowac 2 tygodnie, ale wlasnie tego 1 sierpnia jedziemy po Syna slubnego do Dojczlandu, a pozniej kolo 14-15 sierpnia jedziemy do Disneylandu i Paryza. Dzis przegladalismy mapki i szukalismy hotelu, ale takiego nie w paryskich cenach ... a mnie sie marzy, zeby oprocz tego co najwazniejsze w Paryzu zobaczyc choc przez chwile Montmartre ... takie tam moje ciagoty z mlodosci... niewytlumaczalne i dziwne, ale Paryz bardziej mi sie kojarzyl zawsze z ta dzielnica niz z jakze znana wszystkim wieza pana E.

No i jak wszystko pojdzie dobrze, to i za kilka dni czeka mnie pakowanie calego dobytku... i w koncu przekonam sie co oznacza byc "malzenstwem na dorobku" wszak gdyby nie ludzie nam przychylni to nawet stolu bysmy nie mieli... fakt, ze jak na ta chwile to nawet lozka nie bedziemy miec, no ale najwazniejsze zeby Dzieciak mial sie gdzie wyspac, dla niego przede wszystkim znalazl sie kat w naszym domu... na poddaszu fajny pokoik mamy, i jak tylko go zobaczylismy to od razu pomyslelismy z R. o tym samym :)) ... i tylko mam nadzieje, ze Mlodemu sie spodoba :))

No to zaczal sie czas zmian... czulam przez skore, ze on nadchodzi! Trzymajcie wiec kciuki czy co tam chcecie, byle szczescie nam sprzyjalo :))