Strony

poniedziałek, 21 lipca 2014

Lipiec

a prawie juz koncowka lipca :)
Jeszcze nigdy w zyciu tak bardzo nie marzylam o tym by byl juz conajmniej wrzesien.
Wiekszosc z Was powie, pokieralo babe .. ale nie bede sciemniac odliczam dni do konca kontraktu i mam nadzieje, ze Muriel wroci juz z urlopu wychowawczego i nie bedzie zamiaru go przedluzac w nieskonczonosc... czekam na 30 dzien listopada jak na zmilowanie, to bedzie ostatni dzien mojego kontraktu, niedziela i akurat to jest moj wolny weekend, wiec w sumie w piatek zakoncze moja prace!
Mialam tam pracowac pol roku, wyszedl rok i nie chce ani chwili wiecej, choc R mowi, ze pewnie gdyby mi zaproponowali CDI czyli kontrakt na stale to bym wziela. W sumie nawet nie wiem, nie mysle o tym, i wole by taki scenariusz nie mial miejsca, bo chce przejsc do kolejnego etapu zycia, zmienic kompletnie branze i moc realizowac swoje marzenia...

Jak widac tez minal miesiac kiedy ostatni raz cos tu napisalam.
Tak jakos wyszlo, bo zacielam sie troche, nie mam ochoty na spotkania z ludzmi, na rozmowy, ciezki okres w zyciu naszej rodziny troche nastal. Klopoty z PL, nie pozwalaja nam na zycie pelna piersia, bo kiedy juz myslelismy, ze wychodzimy na prosta i wszystko zaczyna sie powoli ukladac to niestety. Przyszla wiadomosc z PL, ktora bardzo nam wplynela na dusze, serca i ciala, i budzet, ze ciezko nam sie pozbierac i zyc znow normalnie. Tzn zyjemy normalnie, ale naprawde jest zupelnie inaczej. Mam wrazenie, ze za chwile znow wypadnie jakis przyslowiowy trup z szafy,  i choc pracuje bardzo z pozytywnym mysleniem, to musze jeszcze trzymac mocno w ryzach R., ktory jeszcze gorzej niz ja znosi te historie.

Dlatego chyba tak bardzo marze o zmianie pracy, by moc przejsc do czegos innego i zmienic tok myslenia.

W sumie mam ochote podzielic sie z Wami moim marzeniem, jedno juz bowiem jest w trakcie realizacji, ale o nim opowiem, kiedy stanie sie na tyle rzeczywiste bym mogla je dotknac :)

Od zawsze chcialam miec knajpke, kawiarnie, miejsce gdzie przy ciescie, kawie, herbacie, soku, lemoniadzie mozna milo spedzic czas. W PL duzo jest takich magicznych miejsc, we Francji w sumie wiekszosc kawiarnich jest utrzymana w jednym klimacie, bistro, gdzie przy papierosie i kieliszku wina spotyka sie czlowiek na apero... a ja bym chciala by bylo tak po domowemu, ot tak, jak gdyby sie po prostu wchodzilo do domu i gdzie mozna by bylo zasiasc na kanapie, fotelu. W sumie forma lanczykowa tez nie jest glupia, ale to chyba juz wyzszy poziom. Generalnie by bylo magicznie, artystycznie i ze starymi meblami, przedmiotami! Ktore mozna by bylo kupowac, z wyrobami artystycznymi... ech moglabym tak kontynuowac i gadac i gadac... projekt w glowie mam, i nawet kogos z kim moglabym probowac kombinowac ten biznes :)
No ale najpierw oby dotrwac do konca kontraktu....
A potem chwila odpoczynku, bo to przeciez po listopadzie przychodzi grudzien i Boze Narodzenie... ech jak wiec widzicie ja juz jedna noga jestem w jesieni :)
Mimo wszystko zycze Wam udanego lata, ciepla, slonca i pieknych chwil!
Do nastepnego...

Café Verte w Lodzi - ten stolik najmniejszy po lewej stronie, z lampka byl moim ulubionym :)
idealny na spotrania tête à tête ...