Strony

wtorek, 10 sierpnia 2010

Tabsy dzis dostalam :)

Kocie juz zaaplikowalam :) Zaraz mina 2 godziny jak je podalam, Kota spi, ma sie dobrze i w koncu w jej oczach widze nadchodzacy spokoj...
Prawde mowiac wiem jak bardzo jest jej ciezko, w tym czasie...
Wczoraj wieczorem z godzine nosilam ja na rekach, niczym dziecko. Wyciagnieta byla jak struna, nie dala sie dotykac w okolicach ogonach - to akurat mnie nie dziwi, bo w czasie rui to jest akurat jej najwrazliwsza czesc ciala :) - w kazdym razie glowe miala oparta na moim ramieniu, przytulalam ja do siebie, w ogole sie nie wyrywala, probowalam przekazac jej swoj spokoj, i mowilam cichym i spokojnym glosem do niej, pomoglo na tyle, ze czulam, ze puls jej sie wyrownuje, i zawodzila tylko cichutkim glosem, jak konczace swoj placz dziecko... ech serce mi sie krajalo, a to przeciez tylko zwierzak :)
No ale teraz powinno byc wszystko dobrze, w koncu Kota odpocznie, no i my tez :)

A w ogole to wczoraj po krotkiej wymianie zdan z nowa sasiadka, to sie zastanawiam nad tym czy nie powinnam mowic do Koty po francusku... a dlaczego?
Ano wczoraj babka sie mnie pyta, czy jak bedzie miala Kote "na widelcu" jakims szczesliwym trafem, to czy Kota jest latwa, no to znaczy delikatna, nie agresywna, czy jest przyjazna... ja do niej, ze oczywiscie, ze przyzwyczajona do ludzi i sie nie boi innych, nie reaguje zloscia, ze nazywa sie Mika, i zeby tak ja wolac, tylko, ze jest jedno "ale"....
Babka sie mnie pyta, a jakie to "ale", na co ja odpowiadam, ze Kota nie rozumie kiedy mowi sie do niej po francusku, nie reaguje kompletnie, takze trzeba tylko wolac ja po imieniu... bo zdanie "Mika, chodz tutaj" wypowiedziane po fr zupelnie do niej dotrze, no oprocz reakcji na imie...

Tu musze dodac, ze kiedy mowimy do Koty "chodz tutaj" to Kota przychodzi a czasem nawet przybiega, kiedy pytam ja "chcesz jesc?" Kota odpowiada krotkim miauknieciem, ktore oznacza "tak".
"Nie wolno" to wiadomo, nie wolno, choc czasem jej lapa bardzo by chciala wlasnie to miec, badz polozyc sie na suszarce zlewu w kuchni :) "dam" i wie, skubana, ze cos dostanie :)
Nie wiem jak to sie stalo, ale tak to wlasnie jest, ze prosta komunikacja zostala miedzy nami wlasnie w taki sposob nawiazana...
Teraz jednak okazuje sie, ze trza bylo z Kota jak z dzieckiem i uczyc ja zrozumienia tych krotkich komend rowniez w jezyku kraju, w ktorym mieszkamy...
Dziwne to troche, bo jakos nie przyszlo mi do glowy, ze dwujezycznosc moglaby zwierzakowi tez zycie ulatwic :)
No to coz mi pozostaje, chyba jednak zaczne z nia gledzic po zabojadzku... dla jej i naszego dobra :)
Tak na wszelki wypadek :D

4 komentarze:

  1. Proponuję - już po skutecznej nauce francuskiego - otworzyć szkołę językową dla kotów emigracyjnych :)
    Heh - ja też nie pomyślałam, że kota może mieć problem z francuskim!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli noc bedziecie mieli spokojna i odetchniecie z ulga, bo to- kurna- nie lada miauk stworzonko w tym czasie wydaje z siebie.
    Polecam do poczytania.... ale w sumie to sie gdzies tam pod skora czuje i wie.
    http://krystal28.wordpress.com/2010/07/24/czy-zwierzeta-moga-osiagnac-wzniesienie/

    OdpowiedzUsuń
  3. no jak dobrze że tabsy dotarły :) spokój i dla Was i dla Miki.
    A co do wielojęzyczności zwierząt kiedyś tylko czytałam że psy ( no właśnie ale czy koty też? ) właściwie nie rozumieją co do nich mówimy - reagują po prostu na tembr naszego głosu i to w jakim stylu jest wypowiadane słowo .

    OdpowiedzUsuń
  4. no sorra Pesteczko, z Kotami chyba to nie idzie, przed chwila zrobilam test mowiac po francusku:
    - Tu veux manger? [ciezko mi to napisac jakos fonetycznie,no ale niech bedzie tak: ciu wu mąże?] :)
    zachowujac taki ton glosu jak przy polskim i coz... nawet glowy nie odwrocila!! Nie uzywalam jej imienia, bo na nie reaguje... kiszka w takim razie! Po polsku oczywiscie zaczaila od razu :)
    Czyli jednak musze zaczac do niej mowic po francusku...

    Ania no zobaczymy jak to bedzie z ta noca... na razie jeszcze jej sie zdarza miauczec i lazi za mna jak sie obudzi, chyba mnie kocha hehehe

    Kuro no w sumie pomysl nie glupi, ale cholera ciezki do zrealizowania szczegolnie u starszych osobnikow... chyba az takiej cierpliwosci nie posiadam hehehe No wlasnie tez nie myslalam, ze moze byc problem z tym jezykiem... zabawne troche :))

    Buziaki laski :)) :***

    OdpowiedzUsuń