Strony

wtorek, 1 stycznia 2013

No i jest...

2013 Rok...
Sylwester sie udal, choc brakowalo mi mojej francuskiej przyjaciolki Christine i paru innych osob. No ale nie mozna miec wszystkiego, wybawilam sie tak, ze nogi mnie bola jak cholera. Wrocilismy o 4 rano do domu, i od razu padlismy w kimono. Wstalam przed 10h, a R. przed 12h...
Bardzo sie ciesze, ze przygotowalam w sobote barszczyk czerwony, wykorzystalam do tego sok z burakow w kartonie, reszte spreparowalam sama! Wyszedl cudownie!! Na dzisiejszy poranek byl idealny hehehehe Poza tym trzepnelam na obiad kopytka (z puree ziemniaczanego ugotowanego dzien wczesniej) i pieczen... pomyslec, ze takie obiady sa dla mnie juz bulka z maslem!! O pierogach nie wspominam... wyrobilam sie ja kulinarnie przez to zycie z dala od Mamusi :D

Wczoraj zaraz po polnocy zadzwonilismy do Ojca R., Mojego Ojca, i Mojej Mamy... ech fajnie bylo uslyszec, ze taki telefon sprawil im ogromna frajde :)
A teraz... siedzimy sobie i ogladamy Wieczor Sylwestrowy z Wroclawia, ktory wczoraj nagralismy, i tak sie zastanawiamy czy otwierac szampana... w koncu mozna by sprobowac zrobic powtorke ze wznoszenia toastu noworocznego! ;)

Nic to lece nadal sie byczyc, i pic kawe :)
Miejcie sie dobrze w tym Nowym Roku!
:*


3 komentarze: