Strony

poniedziałek, 1 lutego 2010

Ostatnio

Ania pisala o przyjazni, i tak jakos w glowie mi to zakrecilo.
Nie mam przyjaciol. Tzn mam Kure Domowa, ale ona daleko... gadki przez neta to nie to samo, co usiasc ze soba i pogledzic, chocby o tym, ze zima nie odpuszcza.

Jestem tutaj sama, cale dnie sama... mam Bratnia Dusze, ale ona lada chwila wyjezdza na pol roku do Libanu. Druga kolezanka, troche taka wscibska jest, niby chce dobrze, ale jakos ciezko mi jej zaufac. Jakby to powiedziec, zawsze chce wszystko wiedziec, gada przez telefon co najmniej godzine, kiedy ja nie wiem o czym mam mowic, bo i ochoty nie mam, i jakos srednio mi sie chce z nia owymi wiadomosciami dzielic. Mam chyba jakas blokade na ta znajomosc i musze sie bardziej zastanowic dlaczego wlasnie tak jest!

Niby samotnosc powinna byc tworcza, a ja sie czuje co raz bardziej zmeczona, jakos brak mi ochoty do dzialania. Moze to ta zima tak wplywa na mnie, moze i nie... sama nie wiem... wiem tylko jedno, juz kiedys tak sie czulam, ale nie bylam wtedy szczesliwa.
Pracy mi trzeba jakiegos sensu w zyciu... jak tak dalej pojdzie to chyba zgodze sie na robote zupelnie nie oplacalna, ale za to sprawiajaca, ze jeden dzien bede poza domem. Praca nieskomplikowana za to dojazd do niej az za bardzo... zajal by mi jakies 1,5 godziny, sama praca 2 godziny w tygodniu, powrot kolejne 1,5 godziny, jesli tylko okazaloby sie, ze godziny komunikacji podmiejskiej mi pasuja, bo autobusy jezdza tutaj bardzo rzadko ... wychodzi wiec okolo 6-8 godzin poza domem. Przez te 2 godziny zarobilabym okolo 17 euro na dojazdy w obydwie strony musialabym przeznaczyc 9,4 e, prosty rachunek, zarabiam 7,6 e.....
Niby skorka nie warta wyprawki... ale moze dobrze mi to zrobi...

Nie lubie nie miec pracy... nie lubie byc samotna... ale umiem byc sama, sama ze soba, prawde mowiac nie nudze sie w swoim towarzystwie, ale czy o to w zyciu chodzi?
Mnie chyba nie...

10 komentarzy:

  1. Łącze się z Toba w bólu ( problemie) siostro z... genetix ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Też się nad tym zastanawiałam... Mam masę Przyjaciół "na odległość", ale kogoś takiego z kim mogę usiąść nad filiżanką kawy i się pożalić, wygadać, nie mam... Mam pracę, jestem wśród ludzi... Ale to i tak dla mnie za mało...

    Bezwstydna (F) ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Maju,
    Mam nadzieje, ze ten post sie pokaze bo sie pare dnie temu spisalam i wszystko zniklo.
    Jestem w Twoim wieku i we Francji jestem od 13 lat. Nie mam zadnej kolezanki bo sie przenosimy co pare lat za praca, z kolezanek w Polsce nikt mi nie zostal. Nawet na rodzine meza nie moge liczyc bo sa dziwni... Z jednej strony tlumacze to imigracja a z drugiej chyba moim charakterem. Przyzwyczailam sie juz do tego ze jedynym moim 'spowiednikiem' jest maz.
    Pozdrawiam cie serdecznie.
    PatKoni

    OdpowiedzUsuń
  4. Alleluja, moj post sie w koncu ukazal.
    Maju, jestes pierwsza osoba, u ktorej wpisuje sie na blogu. Poruszylas mnie. Pare dni temu jak odrkylam Twoj blog to Ci pisalam o moich dwoch kolezankach siostrach. Jedna miala 3 poronienia i 1 medycznie usuniecie ciazy ale w koncu udalo jej sie urodzic 3 dzieci. Druga, ta starsza miala 4 IVG zanim w koncu zaszla w ciaze w wieku 40 lat i urodzila chlopca rok temu. Tak wiec nic straconego. Masz szanse bedac we Francji bo piec IVG jest na koszt panstwa. Zostaje Ci tylko przekonac meza. Cokolwiek zdecydujesz, nie poddawaj sie i daz do celu.
    Pozdrawiam Cie serdecznie.
    PatKoni
    Ps. Nam tez na poczatku bylo bardzo ciezko. Czasami dalej jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Maju, czy ja moge skopiowac Twoj post i wkleic u siebie? Zamienie tylko Kure Domowa, na Majlooka i bedzie jak znalazl. Bo ja calymi dniami tez jestem sama ze soba - i jest dobrze, dopoki nie uswiadomie sobie swojej samotnosci.
    Nie moge do Ciebie po prostu pojsc na herbate z kawalkiem ciasta, albo wskoczyc wracajac z zakupow. Jednak fizyczna obecnosc drugiej osoby to rzecz nie do przecenienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. No widzisz Aniu... tez sie lacze z Toba w bolu... siostro z archeo hehehe No latwo nie jest!!

    Oj Ty Bezwstydnico... kope lat :))) no i widzisz, jak to jest, czlowiek wsrod ludzi sie obraca, a i tak samotnosc go zjada... takie czasy! Pozdrowionka Pani F.... :***

    PatKoni, witaj sedecznie i zagladaj czesto :)) a moze i Ty cos piszesz... z checia poczytam :)) A co do dzieciecia... to jest temat ciezki, i wiem, ze we Francji to jest za darmo... jednak... no nie czulabym sie konfortowo, wpedzajac mojego meza w ciaze, ktorej on nie chce... IFV to nie skok do wyra i bara bara... to jednak dlugotrwaly i czasochlonny proces... no i nie kazdy jest w stanie przez to przebrnac...
    A w ogole to sie ciesze bardzo, ze w koncu "poznalam" kogos kto tez mieszka w tym czasem irytujacym kraju :)) Kurcze 13 lat... mam juz staz zatem :))

    Kuro kochana, a kopiuj, zrzynaj albo zzynaj (kuro, zapominam ortografii!!!! co sie ze mna dzieje!! dobrze, ze jeszcze polski pamietam :P) No i takie same wnioski wyciagam... wiec lepiej czasem nie myslec, tylko robic :PP A i jak przyjade do polski to od razu normalnie do Ciebie lece na kawe i paczki, bo tu straszne badziewie maja!!
    Cmok, cmok w lewe ucho ;)) :***
    Mysle o Tobie :****

    OdpowiedzUsuń
  7. przysiądę sie do Ciebie . Bo różni nas tylko to że ja mam pracę . W której i tak z nikim nie gadam bo w każdej jestem odbierana jak zło konieczne. Ty masz meza z którym możesz pogadać. Mnie zostaje gadanie do samej siebie bo z dzieckiem to tylko o szkole. Nie o takie romozwy na co dzień w życiu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Az tak zle??
    Mnie dopadaja chwile okropnego zwatpienia, ale... wiosna w koncu idzie, trzeba sie wziac do kupy, bo kupa wezmie nas ;))
    A z mezem to takie gadanie, jak gluchego ze slepym ;) Przeciez o wacikach i kremach przeciwzmarszczkowych z nim nie pogledze... w tej materii to nie ma jak babski punkt widzenia :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Samotność jest chyba naszą chorobą cywilizacyjną. Samotność w tłumie. Sieć to tylko namiastka ale bez niej jest już kompletna pustka i grający telewizor.
    Z pracą za 7 EUR to sobie chyba daruj, ale szukaj innej. Praca człowieka stawia na nogi. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja bym tą robotę przyjął, będąc na Twoim miejscu... potraktowałbym to jako rodzaj weekendowej wycieczki za miasto, poznanie nowych ludzi, doszlifowanie języka itd... no i oczywiście higiena psychiczna, czyli oderwanie się od monotonii domowego życia... ludzie ciężkie pieniądze płacą podczas takich wypadów, a Ty masz jeszcze 7 euraków z niczego... czyli butelka w miarę przyzwoitego wina, przy którym będziesz mogła wieczorem opowiedzieć R. wrażenia dnia... dodajmy jeszcze, że zwiększasz swoje szanse na znalezienie pracy z prawdziwego zdarzenia, która przecież sama do Ciebie nie przyjdzie :))

    OdpowiedzUsuń