Strony

czwartek, 4 grudnia 2014

Nowa szata

zmienilam sobie blogowe zdjecie okladkowe :) Swieta za pasem, a skoro nasze mieszkanko zaczyna sie stroic w swiateczne ozdoby to dlaczego nie i blog :)
Przyznaje tez od razu, ze tylko srodkowe zdjecie jest mego autorstwa, natomiast dwa poboczne sa odkryte przeze mnie na mojej ukochanej stronie jaka jest Pinterest, wykorzystalam je u siebie bo sa po prostu przepiekne!! Mam nadzieje, ze nikt mi nie edzie mial tego za zle, a jesli tak to oczywiscie zmienie to... ale szkoda by bylo, bo bardzo mi sie podoba ta skladanka!

W moim zyciu jak wiecie wiele zmian, pierwsza to koniec kontraktu - nadal czekam na wszystkie papiery, dzis napisalam maila do szefowej z prosba o pomoc w szybszym zalatwieniu tej sprawy, bo przez to nie moge zlozyc dossier w Pôle emploi (urzad pracy), a to znaczy, ze odwleka sie tez w czasie decyzja o wysokosci mojego zasilku (chômage). Mam nadzieje, ze sie streszcza i wyplaca tez mi zalegle pieniadze!!
Ech ta francuska administracja!!
Od kiedy nie pracuje zajelam sie domem, wysprzatalam juz calkowicie salon... lacznie z myciem moich wysokich okien, i zmiana firan, co nie jest takie latwe, bo moje mieszkanie ma 3 metry wysokosci, wiec wymaga to pewnej sprawnosci i umiejetnosci ;)
Dzis wzielam sie za nasza sypialnie, umylam juz okno, firanki a raczej zaslonki bo tylko to mam w oknach juz sie piora, chodniczki tez... cale szczescie, ze mam na to czas, wiec nie musze sie spieszyc. R dzis wrocil do pracy, dwa cale dni cieszylismy sie soba, fajnie tak poczuc jak sie za soba teskni i, ze za nami ktos teskni :)
R z tej milosci prywiozl mi 2,5 kg sera ... szalenstwo :) ale one sa tak dobre, ze ciezko nie jesc, nawet jesli potem boli brzuch... coz laktoza tez mi nie sprzyja, jak nic...

Mama znow jest w szpitalu na 6 tygodni tym razem na rehabilitacji, dostanie przepustke na Swieta. Pogodzila sie juz troche z tym, ze w tym roku nie zrobi zadnych ciasteczek, ani pierogow... tak naprawde nie zrobi niczego, bo po prostu jej lewa reka nie jest sprawna. Mam nadzieje, ze pobyt w szpitalu pomoze jej wrocic do sprawnosci pozwalajacej jej na swobodne uzywanie tej reki, tak by mogla sobie sama radzic, jesli nie, to nawet nie chce myslic co sie bedzie dzialo ... psychologa bedziemy musieli szukac jak nic... No ale nie ma co myslec na zapas, to nic nie da. Dzieki temu, ze mama jest w szpitalu moj brat tez moze sie troche zajac swoim zyciem, a u niego tez duzo zmian, codziennie mysle o nim i posylam dobre mysli, zeby wszystko sie poukladalo po jego mysli! Kocham go ponad zycie!!

W Alzacji zapowiadaja snieg na sobote, oby nie, bo jakos psychicznie gotowa na to nie jestem gotowa, a na dodatek nawet nie wiem czy opony mam calo roczne czy tylko letnie, zimowych bowiem na pewno nie mam, na razie jezdzi sie spoko, ale coz za 16 dni mamy wyjezdzac wiec wolalabym wiedziec, musze do Manka chyba zadzwonic, zasiegnac jezyka...
Aaa wczoraj kupilam naszej Kocie puszorek... na podroz, bo jej obrozka juz za mala na nia, i coz, no jak w obrozce da rade jeszcze jakos chodzic, tak w puszorku to tragedia, kladzie sie na podlodze, gryzie, no widac ze ja uwiera a raczej przeszkadza na futrze to cos :) No i fakt, ze ta czesc ktora laczy czesc na zyje i na brzuch powinna byc dluzsza badz tez regulowana, bo wg mnie ona jest za krotka i paseczki ktore przylegac powinny pod lapami na brzuchu, wpijaja sie jej troche pod przednie lapy... zkoda ze nie ma tu rusznikarza, pamietam jaki piekny puszorek mial moj pierwszy kot, cudo!! nie bylo zadnego problemu z zakladaniem go nigdzie kota nie uwieral, idealnie dopasowywal sie do jego ciala kiedy chodzil.. a teraz te badziewia jakies takie dziwne... Nic to poszukam moze jeszcze czegos innego, bo na wyjazd bede musiala miec kota na smyczy, dla jej i naszego bezpieczenstwa!

zatem jak widzicie, choc nie wiem czy widzicie, bo przez te moje nie za czeste bywanie tutaj, to mi sie i towarzystwo komentujace wykruszylo jak widze :) czas u mnie zapiernicza, u Was pewnie tez... najwazniejsze, ze zdrowi z R jestesmy, choc czeka nas zakup okularow dla R bo on juz nawet sms doczytac czasem nie daje rady.. i aparat sluchowy tez by sie chyba przydal, bo telewizor ma ustawione takie czestotliwosci glosnosci ze moje ucho tego nie ogarnia :) Ech no po 40 to tak juz to jest chyba .. mnie to czeka za 2 lata ;)

Dbajcie wiec o siebie, mnie jutro czeka maly spacer po Colmar z cudna Kasia, z bloga Retro blue moze jakies zdjecia zrobie... i moze i grzanca wypije.. w koncu byc na Marché de Noel i nie napic sie grzanca... no nic to zobacze, bo i autem jade wiec kusic losu nie lubie...
Do nastepego razu moi mili, ubierajcie sie cieplo!!


bisous!

4 komentarze:

  1. Duzo sie dzieje Maju.
    Pieknie piszesz o swoim bracie.Az Ci go zazdroszcze;)
    Zdrowia i sil mamie.
    I do zobaczenia jutro:)
    Grzane wino? Obowiazkowo!;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie okładkowe piękne i idealnie nadaje świątecznego klimatu :)

    Mam nadzieję, że wszystko ułoży się u Twojej mamy i wróci do pełnej sprawności... to straszne, gdy chorują nasi najbliżsi, ale trzeba być dobrej myśli i wzajemnie podtrzymywać się na duchu. I ja przesyłam Wam dużo siły!

    I oby znalazło się coś wygodnego dla kotka :)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Pamelo :) dziekuje za odwiedziny i za wszystkie cieple slowa, to bardzo mile :)
    Mama ma sie lepiej, ale to wieczna sinusoida wiec zalezy od dnia, dzis byl ten gorszy, ale mam nadzieje, ze moja rozmowa telefoniczna sprawila, ze poczula sie lepiej. A dla mojej Mikusi jeszcze nie szukalam niczego i tak cos czuje, ze po prostu troche przerobie ten puszorek, ktory kupilam i bedzie jak trzeba :)
    Pozdrawiam serdecznie i mikolajkowo :)

    OdpowiedzUsuń