Strony

wtorek, 20 stycznia 2009

w biegu

Jakos tak sie wszystko dzieje ostatnimi dniami, ze nie zauwazam szybko uplywajacego czasu.
W sumie to dobrze, bo nudy w zaden sposob nie czuje, a wrecz czekam na wieczory podczas ktorych mam najwiecej czasu tylko dla siebie.

W sobote bylam na zajeciach (och jak milo bylo zobaczyc te wszystkie wesole buzie ludzi, ktorzy
tak jak i ja zmagaja sie z nauka francuskiego - dzieki temu wiem, ze nie jestem sama, ze sa tez debiutujacy-dukajacy ;)) znow mi sie jednak wydaje, ze sie niczego nie naucze, ze nadal bede tak dukac, ze rozmowa z innymi bedzie mnie peszyc...rety jak ja bym chciala juz mowic tak jak
R. niestety wiele mi brakuje, jeszcze wiele nauki przede mna.

Ostatnio w przerwie miedzy zajeciami, rozmawialam z Lidya i Salomem na temat ich wakacji w ich rodzinnym kraju czyli Ghanie. Lidya opowiadala jak swiateczny czas spedzali na rozgrzanej afrykanskim sloncem plazy, grillujac rozmaite owoce morza i popijajac smakowite drinki. Prawde mowiac, az i mnie samej goraco sie zrobilo od tych egzotycznych opowiesci Lydii. Salom natomiast mnie rozbawil setnie, mowiac, ze bardzo mu jest przykro, ze jestem juz mezatka tzn gratuluje mi, ale jednak ;) zebym w takim razie szukala dla niego dziewczyny, najlepiej takiej jak ja, czyli niebieskookiej Polki, bo jemu sie takie najbardziej podobaja :))) Zatem na przyszly tydzien mam sie pojawic juz najlepiej z nr tel jakiejs sympatycznej niewiasty, ktora chcialaby zostac zona Saloma
- pociesznego i nie powiem, przystojnego Ganyjczyka :))) Zatem moje drogie kobiety, jakby co to walcie do mnie jak w dym ;)

W sobotni wieczor jakos tak sie porobilo, ze znalezlismy sie w knajpie, ktora prowadza nasi znajomi tez Polacy, impreza sie tak dobrze rozkrecala, ze skonczyla sie cos kolo 7 rano w niedziele, dla nas troche wczesniej, bo jakos tak kolo 4 rano - padlam ze zmeczenia i niewyspania. Wrocilismy do domu kolo poludnia, a na 14ta zjechala siostra R. ze swoja rodzinka na umowiony obiad. Obiad trwal dosc dlugo ;) wiec znow poszlam pozno spac, a tu w poniedzialek skoro swit musialam sie zerwac zeby jechac na spotkanie w tutejszym urzedzie pracy.
Zatem od wczoraj jestem juz pelnowartosciowa, francuska bezrobotna ;)) ktorej przysluguje prawo do m.in. wielu darmowych kursow. Ze wgledu na to, ze francuski jest raczej do poszukiwania i do pracy jakiejkolwiek niezbedny polecono mi sie go uczyc dalej, i zaproponowano jak na razie szukanie pracy w sektorze recepcjonistek hotelowych :)) w tym celu musze jechac w ten piatek skoro swit na jeszcze jedno spotkanie, na ktorym znow puszcza mi film instruktazowy i powiedza czy organizuja jakies szkolenie dla mnie, tzn dla recepcjonistek ;)

We Francji jest taki dziwny zwyczaj, ze na wykonywanie jakiegokolwiek zajecia trzeba miec odpowiednie zaswiadczenie o skonczonym kursie w tym kierunku, poza tym nikomu nie zaproponuja pracy ponizej jego wyksztalcenia, a i pensje wowczas nie sa zanizane. Ja natomiast, ze wzgledu na jeszcze slaba znajomosc jezyka oraz na to, ze nie wiadomo czy moj dyplom da sie tutaj nostryfikowac, to nie mam co liczyc na wiele. I tak zdumiona bylam tym, ze w ogole cos mi zaproponowano i powiedziano jakie mam prawa i obowiazki.
Tak na marginesie, we Francji najnizsza pensja brutto to 1282 euro, stawka godzinowa brutto to 8,71 euro. Ja o wyzszej pensji jak na ta chwile nie mam co marzyc, zatem pozostaje mi wkuwac francuski na przyslowiowa blache. Oby to nastapilo jak najszybciej!

Mowiac szczerze boje sie tego momentu, kiedy okaze sie ze dostane prace. Zaraz nachodza mnie watpliwosci czy dam sobie rade, gdzie ta robota bedzie, jak bede dojezdzac, no i czy w ogole sie dogadam czy wlasnie na tym polu nie polegne po calosci.
Niby nie ma co myslec i gdybac, zaczne sie zastanawiac i martwic jesli sie juz cos pojawi. Taaaa tylko dlaczego jakos wcale mnie to nie uspokoilo...nic to czas pokaze jak sie sprawy uloza.

Poza tym poczynilismy dzis pokazny zakup, pod postacia nowego telewiozora o ekranie tak plaskim, ze az mu zazdoszcze ;)) teraz jeszcze trzeba zmienic metraz mieszkania ... zeby tv mial jakis wyglad ;))) No wlasnie nowego domu tez szukamy, ale nie jest to takie latwe, na to tez trzeba czasu. Umowa wynajmu tego domu konczy nam sie 1 wrzesnia mamy wiec jeszcze troche czasu na poszukiwania, ale wiadomo im szybciej tym czlowiek bardziej zadowolony :))
Aaa i jesazcze z pewych nowosci jest to, ze Moj Malzonek rozpoczal starania o uzyskanie obywatelstwa francuskiego. Papierow do tego trzeba nazbierac caly stos, i troche to potrwa, a ja jako ta, ktora humanistycznie znacznie lepiej od Niego predysponowana jest, musze zajac sie pisaniem roznej masci pism i podan. Poza tym znalezlismy adwakata, ktory mozliwe, ze sie podejmie reprezentowania R. w sadzie w sprawie Jego Syna.

Zatem dzieje sie wiele, a ja naprawde z utesknieniem czekam na chwile kiedy bedzie spokojniej, kiedy nie bede musiala sie wszedzie tak spieszyc. Teraz leze ja sobie juz spokojnie w lozku, i katem nosa ogladam jakies francuskie filmidlo, ktore ma nawet ciekawa fabule i mysle o tym,
ze jeszcze 3 lata temu wszystko wygladalo inaczej... nawet ja sama bylam inna. Te zmiany jednak jak najbardziej mi odpowiadaja, wszak ida w dobrym kierunku :))) ku lepszemu!!!

A na koniec, zdjecie zrobione przez okno w sali, w ktorej mamy zajecia.
Nie powiem milo jest edukowac sie w tak pieknych okolicznosciach...przyrody ;)

5 komentarzy:

  1. wow! widoki masz super :))) .. Powiem Ci, że post jest bardzo optymistyczny i podbudowujący :)))) Nie przejmuj się pracą ..poradzisz sobie świetnie , kiedy mnie nachodzi jakieś zwątpienie w to czy sobie poradzę przypomina mi się wsio co było i dochodzę do wniosku, że skoro sobie w "przeszłości" to teraz tym bardziej niezależnie od tego czego bedzie dotyczył "obiekt" mojego zwąpienia :)) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. widzisz zjadłam cały wyraz ... kurcze ... Miało być " w przeszłości poradziłam ... " no :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dionus, no i ja mysle wlasnie bardzo podobnie!!! Takie myslenie daje sile, w koncu juz nie takie rzeczy przezylysmy, wiec i ja i Ty znajdujemy sile by przetrwac trudne chwile czerpiac energie z przeszlosci :)))
    Ciesze sie, ze brzmi to wszystko optymistycznie, bo tak w sumie jest pomimo tego, ze zmeczenie jednak jest ogromne.
    A moze mnie jakie przeziebienie bierze, cholera wie, w koncu zlego diabli nie biora ;PPP
    A widoczek, hmmm jednak zdjecie nie odda tego jak sie prezentuje w rzeczywistosci :))
    Buziole :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmęczenie może być po emocjach czasem to wszystko wychodzi po długim czasie .. :)))) Masz rację takie myślenie pomaga ...buziak*******

    OdpowiedzUsuń
  5. No wlasnie tego nie wzielam pod uwage...mozliwe ze to emocje mnie opuszczaja, oslabiajac i cialo i ducha. No i na dodatek znowu mi sie spac chce masakrycznie. Co za dzien...

    OdpowiedzUsuń